Od dawna marzyłam o zestawie do japońskiego manicuru firmy P.SHINE. Marzenie się ziściło, dostałam go od Świętego Mikołaja pod choinkę :)
Tak więc nie czekając zabrałam się do roboty. "Pod nóż" pierwsza poszła mama... Tak wyglądało to w dużym skrócie :)
Ale zacznijmy od początku...
Zabieg przeznaczony jest w szczególności dla osób, które mają paznokcie:
Zestaw P.SHINE zawiera 3 pilniczki dwustronne (są naprawdę delikatne), szmatkę do przecierania, szpatułkę do nakładania pasty, która służy również do odsuwania skórek oraz pastę zieloną i puder różowy, które mają swoje odpowiedniki kolorystyczne w polerkach ze skory jelenia.
Co daje nam manicure japoński?
To metoda, która wzmacnia nasze naturalne paznokcie nadając im połysk i blask. Składniki, które tu znajdziemy (m.in. witaminy A i E, keratyna, pyłek pszczeli oraz krzemionka z morza japońskiego) wzmacniają nasze paznokcie, powodują że stają się bardziej odporne na uszkodzenia i środowisko zewnętrzne.
Efekty można zauważyć już po pierwszym użyciu, ale o tym później... Zabieg należny powtarzać co 2-3 tygodnie.
A teraz po kolei jak wykonać manicure japoński w swoim własnym zaciszu...
Krok 1 - to zmatowienie naszej płytki paznokcia. Robimy to delikatnie, symbolicznie. Dzięki temu płytka lepiej przyjmie składniki zawarte w paście.
Krok 2 - tak zmatowione paznokcie wycieramy dołączoną do zestawy ściereczką ze wszelkich pyłków, zabrudzeń etc.
Krok 3 - tu w ruch idzie opakowanie zielone z numerem 1. A jest to pasta, którą wcieramy w paznokcie również zielona polerką. Pasty nabieramy na prawdę niewiele na polerkę bądź na paznokcia.
Krok 4 - teraz czas na różowy puder i polerkę. Puder zabezpiecza paznokcie oraz wtarte przez nas składniki zawarte w paście. Przy pudrze już nie ma znaczenia w którą stronę wcieramy produkt.
Krok 5 - ostatni. Nasze paznokcie są już praktycznie skończone. Teraz tylko wystarczy nanieść olejek na nasze skórki i go wetrzeć. Gotowe :)
Podsumowując...
Po zabiegu manicuru japońskiego paznokcie są twardsze, bardziej odporne na urazy, ślicznie błyszczą i mają zdrowy wygląd, paznokieć jest różowy a brzeg biały. Co zauważyłam, o to, że w pewien sposób owy zabieg skleja ubytki, owe rozdwojenia co powoduje że paznokcie nie łamią się nagminnie i nie rozdwajają się dalej. Co jest cudowne! Paznokcie nie tracą blasku nawet przy codziennym zmywaniu i sprzątaniu, efekt się delikatnie wyciera z biegiem czasu. Apropo czasu... Manicure japoński warto powtarzać co 2-3 tygodnie. Ja jestem właśnie po drugim podejściu, które zrobiłam po dwóch tygodniach. Zauważyłam że nie błyszczały się już tak bardzo i zaczynały odsłaniać się ponownie rozdwojenia paznokci, to był sygnał że czas na podejscie numer dwa :)
Jest pewien minus w robieniu sobie manicuru japońskiego, paznokcie przez to że błyszczą są również bardziej śliskie, przez co lakier na paznokciach nie bardzo chce się trzymać. U mnie odpryski były już nawet po pierwszym dniu.
Zestaw P.Shine kosztuje około 100-150zł na allegro. Są to na prawdę warte wydania pieniące. Bardzo sceptycznie podchodzilam do sformułowania, że efekty są widoczne już po pierwszym razie. Przecież nic nie działa jak szybko. A jednak! Co prawda paznokcie nie są jakoś mega twarde. Ale nie rozdwajają się i nie łamią i to mnie bardzo zachęta do dalszej przygody z P.Shine :)
Serdecznie go Wam polecam!