W poszukiwaniu bronzera idealnego!
07:13Idealnego bronzera szukam już od dłuższego czasu. Wszystkie są albo za ciemne albo za pomarańczowe. Domyślam się że nie jest to tylko mój problem, znajdzie się pewnie grono dziewczyn która ma/miała ten sam problem. Stad też mój dzisiejszy wpis.
Dziś opowiem Wam tylko o kilku z tych które mam, używam i jestem zadowolona. Gdzieś na dnie kosmetyczki znajdzie się pewnie kilka innych, które czekają na oddanie siostrze, bądź używam ich czasem jako cieni do powiek.
Na wstępie dodam, że fanką bronzerów jestem zasadniczo od niedawna, od roku bądź dwóch. Nawet nie tyle bronzerów, co konturowania twarzy, czyli bronzerów, róży i rozświetlaczy. Zaczynam od bronzerów ponieważ to od nich zaczęłam przygodę z konturowaniem. Pierwszym bronzerem jaki miałam, był bronzer firmy Kobo, który jest już kultowym produktem. Z tym że miałam tą wersje ciemniejszą - Kobo 311 nubian desert. Używałam go non stop, nawet moim oczom ukazało się dno opakowania. W kosmetyczce zalega mi też paletka Wibo - 3 Step to Perfect Face, tu bronzer był dla mnie zbyt pomarańczowy, a róż mega napigmentowany, natomiast rozświetlaczy wtedy jeszcze w ogóle nie używałam.Siostrze oddałam poczwórną paletkę od Kobo Profesional Face Sculping Palette, używałam z niej tylko jaśniejszego bronzera.
Jakiś czas temu mieliśmy do czynienia z promocjami w Rossmanie i Naturze -49% na kosmetyki kolorowe. Pomyślałam sobie, że to dobry moment na znalezienia nowej miłości do 'wyszczuplania' swojej twarzy. Zwłaszcza, że Kobo nubian desert wraz z blednięciem mojej opalenizny po lecie, robił się powoli trochę za ciemny... Teraz jest idealny na wieczorowe makijaże gdy zależy mi na mocniejszym efekcie.
Do rzeczy... Przedstawiam Wam mojego nowego ulubieńca, którego używam niemal codziennie.
Mowa tu o ... Kobo sahara sand 308!
Jest to bronzer, który spełnia moje wszystkie kryteria. Jest jasny. Nie jest pomarańczowy. Raczej wpada lekko w tonację szarą. Nie jest bardzo napigmentowy, przez co nie da się nim zrobić krzywdy. Idealny do konturowania kości policzkowych, jak też czoła cy podbródka. Dla bladziochów jest super! Efekt jest delikatny i subtelny. Małym minusem jest to że się osypuje, jest dość miękki i miałki, po każdy dotknięciu pędzlem zostaje w pakowaniu sporo pudru. Samo opakowanie jest dość solidne.
Jego konkurentem jest bronzer firmy Wibo Secret Duo Color nr 1, jest to wypiekany puder brązujący w duecie ze złotym rozświetlaczem. Codo rozświetlacza... nie wiem co producent miał na myśli - dla mnie jest kompletnie bezużyteczny. A sam bronzer jest poprawny, jest dość jasny, ale nie jest już na tyle zimny co jego konkurent.
I przyszedł czas na mojego faworyta. Bourjois Delice do Poudre Bronzing Powder nr 51. Kocham ten bronzer, choć miałam ku niemu wiele wątpliwości. Jest dość drogi i bałam się że cena nie będzie szła w parze z jakością oraz że kolor będzie totalną cegłą... Okej, nie jest to bronzer który ma zimny odcień, to trzeba przyznać. Ale nie jest też mega pomarańczowy, można nim konturować twarz jak również ocieplać. No i ten zapach... Czekoladka. Nie dała bym za niego regularnej ceny, ale że był w promocji -49% to jest super! Nie używam go do codziennego makijażu, ale to tylko dlatego ze często moim codziennym makijażem jest krem bb, brwi i bronzer. Więc zależy i na czym neutralnym 'niewidocznym'. Gdy mam czas na wytuszowanie rzęs czy muśnięcie się pomadka - sięgam po Bourjois.
Podsumowując, po wielu podejściach do różnych marek bronzerów, różnych odcieni, tonacji - moim MUST HAVE jest bronzer od Kobo oraz czekoladka od Bourjois. Na razie nie mają żadnej konkurencji :)
0 komentarze